Wróciliśmy zadowoleni, zrelaksowani i wygrzani z naszej
tygodniowej wyprawy do Rumunii – kraju pełnego sprzeczności, gdzie nowiutkie
auta parkują przy zdewastowanych budynkach, a mieszkańcy wchodzący do sklepów
Bossa czy Armaniego muszą schylać się pod setkami zwisających kabli czy przeskakiwać
przez otwarte studzienki kanalizacyjne. Zapach Bukaresztu to mocz i pozostałe
odchody ludzkie, widok śpiących na ulicy ludzi to norma, tak samo jak i
wałęsających się wszędzie psów (pozostałości po Ceausescu, który zakazał ludziom
trzymać zwierząt w domu i wydał rozkaz wypuszczenia ich wszystkich na ulicę). Stolica
Rumunii może pochwalić się pięknymi obrośniętymi winem budynkami, dużą ilością
parków i zieleni pomiędzy którymi po pięciopasmowych ulicach jednokierunkowych
pędzą setki aut trąbiących jeden przez drugiego i powodując nieznośny hałas. Ale z
tym samym spotkałam się także we Włoszech i tłumaczę to południowym temperamentem. I tak samo jak Włosi Rumuni są sympatyczni i otwarci dla obcokrajowców :)
Poniżej kilka informacji praktycznych dla osób wybierających
się do Rumunii:
Z lotniska do centrum dojechać można autobusem 783, a na
dworzec główny Gara de Nord – autobusem 780: http://www.ratb.ro/
Rozpiska połączeń kolejowych: http://www.cfr.ro/
Strona poświęcona turystycznej Rumunii: http://www.romaniatourism.com/
Bezpłatne zwiedzanie Bukaresztu z przewodnikiem: http://guided-bucharest.com/free_tour.html
Zielony Bukareszt.
Już będąc w Berlinie zauważyłam, że Niemcy lubią robić się na Włochów i wszędzie można znaleźć włoskie kawiarenki. Tak samo w stolicy Rumunii Italia i włoski styl wiodą prym, włoskie lody o smaku poziomkowym (mniam!) i kasztanowym. Dodatkowo bardzo chcieliśmy skosztować rumuńskich dań, ale niestety dużo łatwiej było znaleźć trattorię czy pizzerie niż 'doine'. Na zdjęciu jedna z popularniejszych zup rumuńskich: warzywna z kawałkami wołowiny a do tego obowiązkowo bardzo ostra papryczka podawana ze śmietaną. Piekarnio-cukiernie znajdowaliśmy co krok, bardzo popularne na szybkie śniadanie przed pracą czy zajęciami.
Bukareszt jest zwany "Małym Paryżem" / "Paryżem Wschodu"
Faliste chodniki i królujące Dacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz